Jak co roku, miłośnicy koni z Bukówca Górnego i okolic udali się do Skaryszewa
na WSTĘPY - Jarmark Koni . Skaryszew jest to mała miejscowość koło Radomia, która w roku 1633 otrzymała od Króla Kazimierza prawo do handlu końmi na jarmarku. Dotyczyło to przede wszystkim koni rodowych i pociągowych. Ustalono, że jarmark odbywać się będzie raz w roku, w pierwszy poniedziałek po środzie popielcowej. Data jarmarku jest więc ruchoma - raz jest w lutym, a raz
w marcu. Na jarmark zjeżdżają się miłośnicy koni, handlarze i hodowcy z całej Europy. Można tam kupić „głównego bohatera”, jakim jest koń i wszystko, co jest związane z użytkowaniem tego zwierzęcia: uprzęże, puszory, siodła itp.
Wstępy w Skaryszewie odwiedza około 10 tysięcy osób. Notuje się, że na jarmark przywożonych jest, różnymi środkami transportu, od około 1 do 1,5 tysiąca koni, na co „Zieloni” patrzą nieprzychylnym okiem. Można tam kupić kuca wielkości psa i dużego konia zimnokrwistego o wadze 1,3 tony . Handel odbywa się na ulicy oraz po jednej i drugiej stronie chodnika, na odcinku długości 2 kilometrów. Najróżniejszych stoisk, z rzędem końskim, gastronomią, czy wyrobami ludowymi, jest około 400.
Skaryszew to miejscowość w wyjątkowej części Polski, czyli takiej, w której nie obowiązują kasy fiskalne. Każdy może sprzedać to, co wyhodował, czy wykonał własnymi rękami.
U nas natomiast zorganizowanie takiego jarmarku lub festynu ludowego to ciągła nerwówka, „gdzie tę kasę ustawić?” oraz „jak podać paragon kupującemu?”. W konsekwencji i tak 1000 zł mandatu,
bo podawany towar „był szybszy” od wydruku fiskalnego. Jedna Polska, a jak inna...
W regionie, w którym my mieszkamy, żyjemy, organizujemy wiejskie imprezy kulturalne, aby nie zatracić naszego dobra kulturowego „fiskus” jest nieubłagany.
Wracamy z jarmarku zadowoleni, obkupieni. akcesoriami końskimi, ale po części smutni, bo nasuwa się refleksja, że może nastanie dzień, gdzie zabraknie głównych „bohaterów jarmarku” i słyszanego tam co rusz okrzyku „uwaga, ogier idzie!”. Jest bowiem coraz więcej przeciwników, tak wśród „zielonych” jak też wśród organów sanitarno – weterynaryjnych, którzy w tym tradycyjnym jarmarku od kilku lat uparcie doszukują się zagrożeń sanitarnych i rzekomo niehumanitarnego traktowania zwierząt...