Od ilu lat, a może wieków chłopcy z klekotami oznajmiają Anioł Pański w Wielki Piątek i Wielką Sobotę? Niestety nie wiemy tego, wspomnienia i zapiski potwierdzają dwa wieki, ale niewątpliwie jest to znacznie starszy zwyczaj. By „lotały klekoty” nie przeszkadzały zabory, pierwsza wojna światowa, Powstanie Wielkopolskie. Milczały tylko podczas drugiej wojny światowej.
Tym bardziej nie mógł przeszkodzić śnieg i ujemne temperatury. Chociaż nie da się ukryć, że najstarsi w Bukówcu tego nie pamiętają. Panowie Józef Szkudlarczyk i Franciszek Sobecki pamiętają za to, że z klekotami przeważnie lotało się „na bosoka” czyli boso! W tym roku by to nie przeszło…
Bukówieccy chłopcy – jak co roku - nie zawiedli. Zbierali się licznie trzy razy dziennie by przebiec - klekocząc lub pchając taczkę – jednorazowo ponad trzy kilometry! Nie jest to wcale łatwe, bieg bez klekota czy taczki jest nieporównanie łatwiejszy. Nawet na biegu „800 kilometrów na 800-leci wsi” czy na „Bukowieckim Lotaniu” biegamy tylko z rączką od klekota, z klekotem robiąc tylko okrążenia honorowe, bo taki klekot bardzo utrudnia bieg.
Tak więc naszym chłopakom należą sie wielkie gratulacje i uznanie, codziennie przebiegają tak niemal 10 kilometrów, ścigając się przy tym. Ku kronikarskiej wiadomości – w tym roku wygrał Wielki Koniec.
Niektórzy dziwią się, dlaczego na Mały Koniec biegnie tylko pięciu chłopców, a na Wielki tak dużo… Jest tak, bo od lat na Małym Końcu mieszka mało dzieci, mało też chłopców (Bukówczanie bez trudu mogą to policzyć). Pamiętajmy też, że Wielki Koniec ma zamieszkałe Zapłocie Południową i Północną, Mały zaś nie.
Jak co roku nasze „Lotanie” cieszyło się dużym zainteresowaniem mediów. Bukówieckie klekoty mogliśmy więc oglądać na Polsacie, w TVN 24, w telewizji Poznań, słyszeć w radiu Merkury.
- Zofia Dragan
- Odsłony: 3909