Aktualności

Opis Powstania w Bukówcu autorstwa Jana Grzesieckiego

Opis Powstania w Bukówcu autorstwa Jana Grzesieckiego

Zachęcamy do przeczytania opisu Powstania w Bukówcu autorstwa Jana Grzesieckiego. Jako uczestnik Powstania, a potem członek Towarzystwa Powstańców i Wojaków w Bukówcu (później Koła Weteranów w Bukówcu Górnym), Jan Grzesiecki opisał dzieje Powstania, głównie na podstawie kroniki Franciszka Kaczmarka I., oraz dziennika prowadzonego przez Kancelarię Dowództwa Oddziału powstańczego w Bukówcu Górnym. Dziennik ten jak i kronika zostały zniszczone w pierwszych dniach II wojny światowej, w obawie przed przechwyceniem  dokumentów przez Niemców).

Jako 11-stronicowa książeczka zatytułowana „Opis Bukówca-Górnego i jego działalność w powstaniu wlkp, w 1918/19 roku” , opis ten został wydany nakładem Związku Weteranów i Powstań Narodowych R. P. Koło Bukówiec Górny i wydrukowy w 1935 roku w Drukarni Leszczyńskiej, Spółdzielnia z ogr. odp. w LESZNIE Wlkp.

Oryginał książeczki (jednej z nielicznych ocalałych) jest nadal przechowywany w rodzinie p. Janiny  Grzesieckiej.

W poniższym opisie zachowano oryginalną pisownię, dla nas nieco archaiczną, ale obowiązującą niemal 100 lat temu.

Opis Bukówca-Górnego

i jego działalność w powstaniu Wlkp.

W 1918/19 roku.

W promieniu około siedmiu klm. od granicy polsko niemieckiej, nad linją kolejową Leszno-Zbąszyn, pomiędzy stacjami kolejowemi Krzycko-Wielkie – Włoszakowice, znajduje się wieś Bukówiec Górny. Wedle tradycji wieś powstała po zrębie na tym obszarze z dziewiczych lasów bukowych i stąd nazwa Bukowiec, liczący obecnie około 1800 mieszkańców, posiada kościół i 6-klasową szkołę. W czasach zaborczych, z początkiem XX. stulecia Polacy zaczęli się organizować społeczno, narodowo i gospodarczo. Założono tu Kółko Rolnicze, Bank Ludowy, Tow. Polsk. Kat. Rob. I Koło Śpiewu.

Bukowiec należał w czasach zaborczych do powiatu Wschowskiego (Fraustadt), w którym przeważała narodowość niemiecka. W przeciągu ostatnich 60 lat zaborczych Bukówiec Górny nie dopuścił do osiedlenia się Niemców i Żydów, prócz  nauczycieli, listonosza i kominiarza, którzy to urzędnicy za czasów zaborczych (oprócz stróża nocnego) musieli być pochodzenia niemieckiego. W ostatnich kilkunastu latach przed wojną światową, w których Rzesza niem. poczyniła nadzwyczajne wysiłki aby podnieść rolnictwo, przyczem i przemysł rozkwitł w tym czasie, Bukowiec Górny zaznał dobrobytu przez wzorową uprawę roli, jak i zasilanie kapitałem dostarczonym z oszczędności około 400 górników z Bukowca, pracujących w kopalniach westfalskich, tak, że miejscowość odbudowała się, przedstawiając po dziś dzień wzorowy ośrodek w Wielkopolsce.

Na wojnę światową Bukowiec Górny zmuszony był dostarczyć dla armji niemieckiej około 450 żołnierzy, z których około stu zginęło na polu walki, co wywołało większą jeszcze  nienawiść i wrogie usposobienie tutejszych mieszkańców do wszystkiego, co   niemieckie. W listopadzie 1918 r., gdy żołnierze wracali z wojny światowej, a Niepodległość Polski proklamowała Koalicja, przyjmowano wracających obywateli Bukówca z wielką radością. Szkołę udekorowano poraz pierwszy w barwy narodowe. W niej też urządzono, w dniu 11 listopada zbiórkę, a w dniu tym w sam dzień patrona tutejszego kościoła Św. Marcina, odprawił ks. prob. Platz nabożeństwo dziękczynne za przybyłych z wojny i po wspólnem  przyjęciu Sakramentów  św. urządzono  kawę, na którą obywatelstwo złożyło dobrowolne datki. Urządzeniem przyjęcia kierowali pp. Walenty Śliwa  i Jan Szymański. W toku tego  przyjęcia oraz w następnych dniach , w sali p. W. Śliwy omawiano plan możliwości oswobodzenia się z pod jarzma pruskiego. W dniu 24 listopada 1918 r., zwołano wiec w sali p. Marcina Polocha, w celu obrania delegata do Sejmiku dzielnicowego. Wydelegowany nauczyciel p. Durski, nie został przyjęty, powierzono więc mandat p. Franciszkowi Kaczmarkowi I. Następnie odbył się obór 3  członków do „Bauern i Soldetenratu” we Wschowie, w skład których weszli pp. Śliwa Walenty, Zalisz Karol i Sobecki Tomasz. W tej Radzie niemieckiej pozostał  tylko sam  Śliwa  Walenty, by czuwać nad mieniem ludności miejscowej. Pozatem  uchwalono zebrać dobrowolny podatek na Sejm Dzielnicowy, do czego wybrano skarbnikiem p. Franciszka Kaczmarka, na rewizorów klasy pp. M. Polocha i L. Przezbórskiego. Pan Kaczmarek I, jako skarbnik, wygłosił krótkie przemówienie, omawiając usypanie kopca Kościuszki i dodał, że w tej chwili Polacy muszą usypać kopiec, ale nie ze ziemi, tylko „z papierów”   (banknotów), które Niemcy  nadrukowali. Tymże dowcipem  trafił do  serc zebranych, tak ,że na ręce skarbnika  wpłynęło ogółem 11620,30 mk.

  1. Z tego wpłacił Bukówiec Górny  186,-mk.
  2. Krzycko Wielkie przez męża zaufania P. Kaczmarka 178,-mk.
  3. Grotniki przez męża zauf. Jana Misia     709,-mk.
  4. Ujazdowo przez męża zaufania Marcina Walkowiaka 180,-mk.
  5. Gołanice Gmina przez męża zaufania Andrzeja Chałupkę 106,10-mk.
  6. Gołanice Majętność p. Skorzewska      1000,-mk.
  7. Dominice przez męża zaufania Konstantego Zająca     218,-mk.
  8. Sądzia przez męża zaufania  Jana Szymańskiego        227,-mk.
  9. Jezierzyce Kościelne przez męża zaufania Mateusza Szymańskiego    469,-mk
  10. Włoszakowice przez męża zaufania Stanisława Ciesielskiego           749,50-mk.
  11. Niechłód przez męża zaufania Kaspra Dudziaka         235,20-mk.
  12. Osłowasień przez męża zaufania Antoniego  Urbańczaka           68-mk.
  13. Krzycko  Małe przez  męża zaufania  Stanisława Frąckowiaka  180,50-mk.
  14. Zbarzewo przez  męża zaufania Marcina Jęśkowiaka  120-mk.
                                                                                                                                                                   

Razem: 11.620,30-mk.

 

W dniu 12 grudnia 1918r. na zwołany  przez  p. Franciszka Kaczmarka I. wielki wiec w  Wschowie. Polacy z powiatu  zebrali się gremjalnie, chcąc pozyskać  miasto  dla Polski. Przemawiali p.  Fr. Kaczmarek z Bukówca Górnego, p. Filipowski Jan  z Ilginia, Ks. Dykiert z Kąkolewa i p. Ruszczyński Adam, adwokat z Leszna. Wiec zakończył się brawurowemi okrzykami  na cześć Polski.       

W dniu 3 stycznia 1919 r. przegalopował niespodzianie przez Bukówiec Górny patrol kawalerji  Grentzschutzu, co podrażniło  wszystkich, lecz najwięcej byłych wojskowych.

W dniu 6 stycznia  1919 r.  o godz. 2-giej Ks. prob. Platz zwołał zebranie  więcej zaufanych obywateli, zebrało się około 30 osób i  to w celu utworzenia Straży Obywatelskiej, która miała strzec porządku publicznego, Broń miała być dostarczona ze Wschowy. Komendantem Straży wybrano p. Franciszka Fenglera. Uchwalono liczbę 16 ludzi, wybór i organizację powierzono wybranemu Komendantowi. Przy rozejściu się zebranych nadjechał p. Ludwik Olejniczak z Radomierza, przywożąc wiadomość, że Przemęt i okolica już jest w rękach polskich,  a podporucznik Wróblewski dał zlecenie przez p .Olejniczaka  p.  Fr. Fenglerowi, aby rozpoczął działania powstańcze, na co p. Fr. Fengler udał się do  sołtysa p. Zapłaty, gdzie zastał p. Durskiego nauczyciela. Fenglera Adama i Olejniczaka. Tam uchwalono na godz.10-tą  wiecz. zwołać zebranie  ogłosić przynależność Bukówca Górnego do Polski. Przy rozejściu się wyżej wymienionych o godz. 4-tej nastąpiło przez Grentzschutz wysadzenie mostu kolejowego pomiędzy stacjami Krzycko- Włoszakowice, znajdującego się toru kolejowego na terenie Bukówca Górnego. Uchwalone zebranie odbyło się o godz.10-tej wiecz., gdzie około 400 byłych żołnierzy jak i młodzież przedwojskowa oraz starsi z niepohamowanym oburzeniem, z powodu wysadzenia mostu przez Niemców, powzięli uchwałę oczyścić ziemie polskie i wypędzić Niemców do Brandenburgji. Ogólną komendę objął p. Franciszek Fengler. Nad oddziałem kawalerji otrzymał komendę Franciszek Kaczmarek II, nad piechotą p. Walenty Dudzik, zaś nad artylerją p. Jan Rydlichowski. Z rozkazu komendanta nastąpiło przecięcie przewodów telefonicznych z Bukówca do Wschowy. Wykonali to powstańcy Szady Piotr i Marcinkowski Adam. Biuro urządzono w hotelu p. W. Śliwy, w którym początkowo bez przerwy dyżurował jak naczelnik p. Fr Fengler, mając do pomocy za sekretarza p. Leona Grzesieckiego, obecnego adwokata w Ostrowie.

W dniu 7.stycznia 1919 r. o godz. 6-tej rano zażądano pomocy do Włoszakowic. Natychmiast wszczęto alarm i w ciągu 30 min. stanął  oddział powstańców, zorganizowany przez obranego komendanta, w sile około 200 ludzi, lecz bez broni z wyjątkiem jednostek, które posiadały dubeltówki, teszyngi, bagnety i noże. Reszta zaś była uzbrojona w widły i pałki. W całym oddziale  znajdował się jeden karabin rosyjski, który posiadał p. Marcin Poloch. Oddział dotarł do Włoszakowic, wzmocnił obsadę dworca i porozstawiał warty na jezdniach od strony nieprzyjacielskiej, wspólne z Włoszakowicami. Pozostałą  część oddziału wróciła do Bukówca, gdzie zajęto pocztę w której dyżurował st. sierżant Jan GrzesieckiI, Jan Bortel i Jan Śliwa. Przewód telefoniczny naprawiono i zbudowano nowy do Machcina, przez co uzyskano związek z Poznaniem. Reszta zaś nie mając w tym dniu innych zajęć , potłukła godła państwowe, powyrzucano Wilhelmów i podeptano publicznie na ulicy, oraz wypieszczono chorągwie polskie. Na wszelkich jezdniach od strony niemieckiej, postawiono warty, które nie wpuszczały nikogo do wsi, bez wiarogodnej legitymacji, pozatem w środowisku samym przechodziły ulicami patrolki. Gdy się zbliżał wieczór , zapanowała trwoga pomiędzy grupą kierującą, gdyż można było się spodziewać  napadu ze strony niemieckiej, a organizacja cała posiada dotychczas tylko jeden karabin, ponieważ przeciwnik przez całą noc oświecał i ostrzeliwał cały odcinek bez przerwy, przepuszczalnie ze strachu przed powstańcami.

Po północy z 7 na 8 stycznia przybyli z Poznania Szymon Mocek, obecnie chorąży w stanie spoczynku i Jan Grzesiecki II, którzy poprzednio z ciekawości wyjechali zobaczyć, jak wygląda Poznań i Gniezno po oswobodzeniu się z jarzma pruskiego. Przybyli wstąpili do biura powstańców, gdzie przez całą noc dyżurował p. Fr. Fengler, który przybyłym opowiedziała przebieg zeszłego dnia. Lecz załamując ręce oświadczył: „Co to wszystko znaczy, gdy nie mamy broni ”. Obecnie chor. w st. sp. Mocek Szymon i Grzeciecki Jan II uspokoili p. komendanta Fenglera, oświadczając, że jadąc pociągiem widzieli, jak wyładowano karabiny i amunicję w Starem Bojanowie dla Śmigla i zdecydowali natychmiast udać się do Śmigla w celu pożyczenia broni, gdyż Śmigiel już był mniej zagrożony. Śmigiel prośbie odmówił, oświadczając, że ma broń tylko dla obrony swego powiatu, zaś powiat Wschowski ich nie obchodzi i niech spokojnie czeka na decyzję Ligi Narodów. Po dłuższem naleganiu odpowiedzieli śmiglanie, że nazajutrz otrzymają duży transport broni, można więc zapotrzebowanie załączyć. Porozumiano się telefonicznie z Naczelną Radą Ludową w Poznaniu, która zażądała osobistego przybycia. Wyjechali do Poznania w sprawie broni chor. Mocek Szymon, Grzesiecki Jan II , Rydlichowski Jan i Lorych Ludwik. Po trudnych i długich staraniach, dopiero za wstawieniem się jednego z oficerów legjonowych (przypuszczalnie dzisiejszego pułk. Paszkiewicza) zdecydowała się Naczelna Rada Ludowa wydać broń dla Bukówca i Śmigla, którą pobrano z magazynów uzbrojenia. Załadowano wówczas 400 karabinów ręcznych i 4 C. K. M., 40.000 amunicji i wszelkie przynależności. Po załadowaniu wspólnie z Śmiglem przyczepiono wagon do lokomotywy o którą u komendanta dworca za protekcją wystarał się chor. Mocek Szymon. Transport nadszedł w dniu 9 stycznia 1919 r. o godz.11,15 w nocy. W Starem Bojanowie natychmiast wyładowano materiał z  czego przygotowane furmanki z Bukówca zabrały 244 karabiny ręczne, 2 C. K. M oraz 25.000 amunicji i dotarły do Bukówca w dniu 10. stycznia o godz.1,30 w nocy.

Od tej chwili nastąpiły operacje z bronią. Włoszakowicom dano do dyspozycji 100 karabinów i 4750 naboi. W dniu tym wysłano o godz. 2,30 patrol konny, składający się z byłych ułanów niem., w osobach Kaczmarka Franciszka II, Lorycha Marcina i Marcinka Tomasza, oraz dwóch na rowerach w osobie Szymona Mocka  i Jan Grzesieckiego II, aby zbadać stan sił nieprzyjacielskich w Krzycku. Równocześnie wysłano patrol w sile 30 ludzi, który prowadził obecnie chor. rez. Piotr Dekiert do Jezierzyc Kościelnych. Patrol z Krzycka wrócił o godz. 4,15 raportując, że w pobliżu stacji Krzycko znajduje się oddział  z K. M. na samochodzie pancernym, a w Krzycku Małem jest oddział 20 ludzi i 2 C. K. M., którzy nasz patrol spostrzegli i ostrzeliwali. W drodze powrotnej rowerzyści odebrali dwie dubeltówki, jedną u podejrzanego nauczyciela Schulza w Wielkim Krzycku, który śmiał nawet stawiać opór. Patrol pod dowództwem kapr. Dekierta, przeszedł przez Jezierzyce bez przeszkód, lecz konfiskaty broni nie dokonał, gdyż tamtejsi mieszkańcy Niemcy byli spokojni, jedynie kapral Dekiert zarekwirował furmanki w folwarku Jezierzyce i odjechał z oddziałem do wiatraków włoszakowickich. Nie zauważono brakujących Ludwika Mocka i Stanisława Lipowego, którzy pozostali w Jezierzycach. W tym momencie wracający niemiecki samochód pancerny z Krzycka przez Jezierzyce do Wschowy spotkał pozostałych i zabrał ich do niewoli. Na szczęście przychwycił oddział włoszakowicki jednego oficera niemieckiego z samochodem i szoferem. Niemcy zgodzili się na wymianę. Odebrali tegoż samego dnia swego oficera, a oddali nam zabranych powstańców w osobie Ludwika Mocka i Stanisława Lipowego.

W dniu 11 stycznia zgłosił się p. Walenty Dudzik do Franciszka Fenglera z prośbą o zwolnienie z komendy nad piechotą, ponieważ bardzo niebezpiecznie kopnął go koń. Zwolnienie nastąpiło, a dalszą komendę nad piechotą objął p. Magdziarski Maksymiljan. Tego samego dnia komenda z naczelnikiem Fr. Fenglerem zorganizowała wyprawę na Jezierzyce Kościelne. Wysłany nasamprzód patrol pod dowództwem Mocka Szymona stwierdził, że Niemcy wycofali się z wioski, wobec czego skierowano komp. na  Gołanice, w celu odcięcia patroli niem. znajdujących się w Krzycku. Niestety patrole niemieckie wycofały się w niewiadomym kierunku. Gdy oddział wkroczył do Krzycka Małego pozostawił na końcu wioski silny patrol z karabinem maszynowym, który miał obowiązek nawiązania kontaktu z nieprzyjacielem. Ochotniczo zgłosiło się dziesięciu powstańców, a m. in. kapr. Jan Świętek  jako dowódca. Franciszek Szulc II, Jan Grzesiecki II i Józef Białasik (dalsze nazwiska nieznane). Wartownię urządzono u p. Przezbora Marcina. Wystawiono podwójny posterunek, który miał zadanie obserwować przedpole w kierunku nieprzyjacielskim. Reszta oddziału zabrała się do internowania podejrzanych obywateli wioski. Część oddziału wróciła do Bukówca. Przez zdradę  miejscowych obywateli został patrol w Krzycku Małym około godz. 9-tej od strony Święciechowy ostrzeliwany przez artylerię polową, lecz poza podziurawieniem kilku dachów i szczytów, strat w ludziach nie było. Jednak patrol pod silnym ogniem artylerji zmuszony był do oddania pozycji. Potyczka z nacierającym nieprzyjacielem odbyła się wzdłuż toru, przy stacji kolejowej Krzycko Wielkie. Pod dowództwem chor. Mocka Szymona wznowiono walkę, w której zdobyto jednego jeńca i nieprzyjaciela odparto, poczem większa część oddziału z karabinem maszynowym przerzucono około południa na wozach z Krzycka do Włoszakowic, gdyż atakowały tam 2 kompanie niemieckie, a Bukówiec bombardowała artyleria niemiecka od strony Zbarzewa.

Dzień 11 stycznia 1919 był dniem najkrytyczniejszym dla mieszkańców Bukówca Górnego. Przedewszystkiem w pamięci pozostaje bombardowanie Bukówca, skierowane na hotel p. Śliwy, gdzie była amunicja, broń i biuro powstańców. Wśród mieszkańców, którzy pierwszy raz usłyszeli z bliska huk eksplozji pocisków armatnich rozegrała się panika. Zaczęto się ratować ucieczką do Dłużyny i Machcina. Odważniejsi zaś chowali się do piwnic. Strzały armatnie padały szczęśliwie na ogrody i eksplodowały za zabudowaniami w polu. Mimo tak silnego bombardowania szkody były minimalne, to też pokryli je obywatele. Po odparciu nieprzyjaciela na linji  kolejowej Krzycko Wielkie i zorjentowaniu się o grożącem niebezpieczeństwie od strony Wschowy, polecił p. komendant Fengler obecnemu chor. Mockowi udać się do sąsiednich wiosek w kierunku Śmigla i Bucza, celem zorganizowania dalszych grup powstańczych. Odniosło to pożądany skutek, gdyż tego samego dnia tj. 12 stycznia przysłał p. Ksawery Speichert posiedziciel Niemieckiego Popowa i p. Birkowski z Machcina zorganizowane Straże Ludowe z okolicy Śmigla, które tworzyły 2 kompanje pod komendą p. Płócieniaka, nauczyciela z Górki Duchownej. Jako pomoc dla Bukówca, skierowano częściowo oddziały na Jezierzyce, a większą część na Krzycko, gdzie linja polska była bardzo słaba. Ze Śmigla przyjechali p. podp. Kruczkowski, Dr. Rakowski i p. Speichert, oznajmić o nadchodzącej pomocy i byli bardzo zadowoleni z sytuacji w Bukówcu. Jadąc, przekonali się o sytuacji Włoszakowic, które tego dnia miały 6 zabitych. Bez wiedzy komendanta Fenglera, który był na froncie, wzięto uprząż p. W. Śliwy z woźnicą Wilczakiem, na wóz wsiedli pp. Fr. Kaczmarek I, W. Śliwa, Leon Przezbórski, Kruczkowski z Śmigla oraz 2 powstańców i nadjechali  w nocy   o godz. 12 do wartowni w Włoszakowicach, gdzie zastali wewnątrz małe światełko  i jednego człowieka przy stole. Na zapytanie, gdzie broń, którą wypożyczyli, padła odpowiedź, że w starej szkole. Udano się na wskazane miejsce. Tam stał posterunek, który złożył broń na energiczne wezwanie p. Kruczkowskiego i p. W. Śliwy. Broń w ilości 80 karabinów 2 C. K. M. oraz amunicję załadowano i przywieziono do Bukówca. To zaspokoiło ogół, gdyż wyrzutki społeczeństwa Włoszakowic weszły w układy z Niemcani, jednak grupa prawdziwych powstańców Polaków włoszakowickich temu się oparła.

Bukówiec marzył stale o zdobyciu armat niemieckich i o każdym poruszeniu dział niemieckich w różny sposób osiągano informacje. Dnia13. stycznia miała przybyć baterja niemiecka do Krzycka, aby ostrzeliwać Bukówiec. Plan ułożono. Kompanje wsłano na Jezierzyce, Gołanice, Krzycko i Sądzie. Baterja nadjechała, lecz tej samej chwili zapalił się stóg słomy u Cezara w Morownicy. Baterja wystraszona natychmiast galopem uciekła do Leszna, a nasza piechota nie zdążyła jej zatrzymać. Zapalenie słomy było sygnałem nadciągających komp. powstańczych. Te same zaś kompanje, tj. 2 z Śmigla i okolicy, jedna z Bukówca pod dowództwem p. Płócieniaka, pomaszerowały przez Murkowo i okrążyły Lipno, w rezerwie zaś tworzyły drugą linję. Był to oddział sanitarny i ok. 40 ludzi pod dowództwem p. W. Sliwy. Doszło do zaciętej walki. Samolot niem. krążąc nisko ostrzeliwał powstańców, pozatem napływały stałe posiłki niemieckie z Leszna, skończyło się tak, że po polskiej stronie zostało dwóch zabitych i trzech rannych, a dwóch zabrali Niemcy do niewoli, a mianowicie Franciszka Kaczmarka II. komendanta kawalerji i jednego powstańca. Gdy ich prowadzono przez Leszno, wołał żyd Kalmus, aby wydać Polaków żydom, to ich postawią pod mur i zatłuką kijami. Straty niemieckie pod Lipnem były znaczne. Zabity został oficer Eulizt i 2 żołnierzy niemieckich, a 50 Niemców wzięto do niewoli, przyczem zdobyto jeden karabin maszynowy, mnóstwo materjału, karabinów i amunicji, oraz jedną lokomotywę i jeden wagon. O godz. 4-tej popoł. wróciły kompanje z wyprawy do Śmigla i Bukówca. Po wyprawie na Lipno oddziały niemieckie, widząc, że z Polakami nie można żartować uspokoili się częściowo zupełnie.

W dniu 13 stycznia 1919 wybrano delegację, która nocą miała wyjechać do Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu i przedstawić całe położenie. Byli to pp. Marcin Poloch, Walenty Śliwa i Karol Zalisz z Krzycka i p. Stefan Kowalski.

Z Włoszakowic telefonowano, że  w dniu 14. stycznia o godz. 3-ciej jest pogrzeb czterech poległych. Patrol donosi o godz. 7,05, że pomiędzy 3-4 godz. krążył aeroplan niem. pomiędzy Jezierzycami i Krzyckiem.

Pan komendant Fengler wyzyskując chwilowy spokój przeformował Straż Ludową w Bukówcu, do której zapisało się 64 ludzi, podzielił ich na 3 plutony, z których każdego dnia jeden pluton pełnił służbę. Dwa plutony były w spoczynku i przychodzić musiały każdego dnia na zbiórkę. Pluton pełniący służbę był podzielony na trzy warty, z których I. warta przy wjeździe od strony Krzycka, II. warta w cegielni Sądzia, a III. warta przy wjeździe od Włoszakowic. Każda z tych wart liczyła 6 ludzi i jednego d-cy. Każdy żołnierz w tej Straży Ludowej miał otrzymywać żołdu 3 marki dziennie i wyżywienie, które zostało przyznane przez Naczelną Radę Ludową. Codziennie wyżywienie wydawał p. Marcin Poloch z zebranych naturalji obywatelstwa bukówieckiego. Wypłatę co 10 dni uskuteczniał skarbnik p.Franciszek Kaczmarek I., prowadząc dokładną listę żołdu. Na pierwszą wypłatę wzięto z kwoty zebranego  podatku narodowego. Na następne wypłaty wyasygnowała Naczelna Rada Ludowa w Poznaniu 15.000 mk. z przeznaczeniem na Bukówiec, Grotniki i Włoszakowice. Kwotę tą przywiózł z Poznania Ks. prob. Górny z Włoszakowic.

Po trzydniowej przerwie zapomnieli Niemcy o klęsce pod Lipnem i wybrali się ponownie podjeżdżąjąc pancernym pociągiem aż do wysadzonego mostu, skąd mieli bezpośredni cel z armat na Bukówiec. Udało m się wyrządzić pewne szkody. Pociąg był wyposażony poza armatami, miotaczem min i kilka karabinów maszynow. z 50 osobami załogi. Po napadzie wysłano patrol, który rozebrał częśc toru przy cegielni  Sądzia.

W niedzielę dn. 19 stycznia  powtórzyło się to samo, lecz pociąg zmuszony był stanąć przy cegielni ze względu na przerwany tor. Warta II, która stacjonowała w cegielni, wycofała się wedle rozkazu, zaś warta I. wbrew rozkazowi zaatakowała pociąg pancerny. Niemcy obserwując dokładnie z pociągu atakujących, dali ognia i tych pięciu w osobach Michalewicz Franciszek, Szulc Franciszek , Zapłata Franciszek, Śliwa Stanisław i Lorych Marcin zabrali do niewoli i odjechali do Leszna. Dla bezpieczeństwa wykopano rowy strzeleckie, aby w razie ataku z codziennie nadjeżdżającego pociągu pancernego , ułatwioną mieć obronę.

W dniu 17. stycznia udzielił Śmigiel pomocy, przysyłając oddział w liczbie ok. 50 ludzi pod dowództwem sierżanta z pruskich czasów p. Wojciechowskiego, który dopełnił kompanje w Bukówcu z ludzi młodszych, poza Strażą  Ludową, i natychmiast p. Abta zamianował sierżantem sztabowym, Jana Grzesieckiego  II pisarzem kompanji, oraz plutonowych i sekcyjnych.       

Nazajutrz  nastąpił  wymarsz zorganizowanej kompanji w sile 150 ludzi do Włoszakowic. Biuro i komendę urządzono u p. Jana Szymańskiego gosp. Jeden pluton, pod dowództwem p. Olenderczyka zajął na stałe Jezierzyce Kościelne, drugi pluton zajął Leśniczówkę Krzyżowiec. Odtąd już siły zbrojne nabrały charakteru ściśle wojskowego, gdyż kompanja p. Wojciechowskiego podlegała Dowództwu Baonu, na czele którego stał, obecnie p. płk. Szyszka z siedzibą w Boguszynie, zaś baon podlegał Dowództwu pułku z siedzibą w Górznie, na czele którego stał, obecnie p. płk. Śliwiński. Taki był początek 6. p. strz. wlkp., dziś 60 p. p. w Ostrowie. Straże Ludowe już obecnie zaczęły tracić na ważności, gdyż pozycje pozajmowało regularne wojsko, składające się z ochotników – powstańców. Dotychczasowy Komendant Straży Ludowych w Bukówcu Górnym p. Franciszek Fengler został w dniu 2. lutego 1919 powołany na oficera aprowizacji baonu w Boguszynie, będąc plutonowym z armji niemieckiej: komendę nad Strażą   Ludową zdał p. Janowi Szymańskiemu. Straż została w krótkim czasie zlikwidowana.

Tymczasem Niemcy przygotowywali wielką ofenzywę, wojsko ściągali z Saksonji, a ruchy te dokładnie śledził p. Franciszek Apolinarski z Bukówca. Gdy się przedostał na naszą stronę, opowiadając o przygotowaniach niemieckich, wzbudził postrach pomiędzy ludnością cywilną, lecz chor. Mocek pocieszając ogół. zaznaczył, że z Kościana nadejdzie artyleria polska; a w Boguszynie już jest jedna baterja. Wiadomości okazały się wierutnem kłamstwem, ale podtrzymali ducha.

Dnia 11 lutego w plutonie p. Olęderczyka w Jezierzycach Kościelnych padli za Ojczyznę Nowak i Świętek z Bukówca. Pogrzeb ich był zarazem wielką manifestacją narodową. Nabożeństwo odprawił kapelan wojskowy Ks. Bykowski.

Do tej wielkiej ofensywy już nie doszło, gdyż w międzyczasie Koalicja utworzyła linję demarkacyjną, a wojsko pełniło funkcję obecnej Straży Granicznej.

Na zakończenie należy  nadmienić, że obywatelstwo Bukówca Górnego przyczyniło się także finansowo do zasilenia Skarbca Polskiego, ponieważ na wezwanie p. Kaczmarka Franciszka I, złożono w Banku Ludowym w tejże wiosce w srebrze i złocie 350 kg. bilonu niemieckiego, którem napełniało opróżnione skrzynki po granatach ręcznych i oddano do Śmigielskiej Straży Ludowej.

W dniu 19. marca 1919 r. ku uczczeniu Imienin Naczelnego Wodza Marszałka Józefa Piłsudskiego zebrano przez p. Franciszka Kaczmarka I. 558 mk. na cele nowo organizującej się armji.

Powyższe opracowanie jest oparte na prowadzonej kronice Fr. Kaczmarka I., oraz dzienniku przez Kancelarię Dowództwa Oddziału powstańczego w Bukówcu Górnym, a po dziś dzień dziennik jak i kronika, znajdują się w Zarządzie Koła Weteranów w Bukówcu Górnym.

 

Za zgodność:

(-) Franciszek Fengler komendant. (-) Walenty Dudzik,

komendant piechoty. (-) Jan Rydlichowski

komendant artylerji. (-) Franciszek Kaczmarek II. kom. kawalerji.

Opracował:

Jan Grzesiecki II, techn. budowl.

W Bukówcu Górnym, dnia 6. IV. 1935.

 

Uzupełniających informacji udzielali:

(-) Bura Tomasz, kupiec. (-) Jan Bortel, piekarz.

 

Nakładem Związku Weteranów i Powstań Narodowych R. P. Koło Bukówiec Górny.

Czcionkami Drukarni Leszczyńskiej, Spółdzielnia z ogr. odp. w LESZNIE Wlkp.

 

 

 

 

Szukaj